Nie szuraj tu tym widelcem…
…czyli „bezlitosne” testowanie patelni tytanowej 😉
Niedawno zostałam zaproszona do poddania kuchennym torturom patelni tytanowej firmy Woll, którą możecie znaleźć w sklepie www.patelnie-tytanowe.pl
Wybrałam dla siebie patelnie Woll Diamond, a konkretnie patelnię WOLL DIAMOND głęboką w rozmiarze 24 cm, taka właśnie wielkość i wersja wydawała mi się najlepsza dla moich potrzeb.
I to był strzał w 10! 😊 To idealny rozmiar, w którym mogę przygotować omlet na śniadanie, usmażyć placuszki, jajecznicę, czy zrobić zapiekany ryż.
Producent zapewnia, że patelnia jest IDEALNA, NIEZNISZCZALNA, OSZCZĘDNA, że przygotuję zdrowsze posiłki i że się w niej ZAKOCHAM 😉
Zatem sprawdźmy, bo wiecie, jak jest – opisy swoje, a kuchenne życie swoje 😊
Paczka z patelnią przybyła…
Zawsze się ekscytuję każdą przesyłką, więc rączki się trzęsły, ciekawość sięgała zenitu. Trochę to trwało, zanim dostałam się do patelni, była dobrze zapakowana i zabezpieczona – duży plus!
Kiedy już udało mi się „dobić” do środka, pierwsze zaskoczenie – o matulu, ależ ona ciężka! Kawał porządnego sprzętu! Wizualnie – rewelacja. Na tym etapie wszystko mi się podoba.
Po przejrzeniu załączonej mini książeczki ze wskazówkami dotyczącymi przygotowania patelni do pierwszego użycia i generalnie użytkowania odkrywam mały minus techniczny – książeczka nie zawiera opisu w języku polskim ☹ „Dorwałam” się do opisu niemieckiego (po fachu, więc wiadomo…😉) i dowiedziałam się m.in., że patelnię należy przed pierwszym użyciem trzykrotnie wygotować/sparzyć. To ciekawa informacja, dlatego myślę, że warta przetłumaczenia na język polski razem z pozostałymi ciekawostkami.
Testowanie czas zacząć
Najpierw organoleptycznie 😉 Postukałam, obejrzałam i pociągnęłam trochę widelcem po powierzchni, na co pozostali domownicy zakryli oczy, bo taka nowa i śliczna ta palenia… „Nie szuraj tu tym widelcem…” – usłyszałam, ale nic się strasznego nie wydarzyło, więc pierwszy test zaliczony.
A poza tym myślę, że najlepiej opowiem Wam o patelni WOLL z perspektywy kuchni 😊 Tutaj można produkt postukać, opukać, poszorować i poszurać 😉
Byłam bardzo ciekawa, czy głęboka patelnia WOLL DIAMOND pokaże mi wszystkie swoje zalety, o których mówi producent, więc po prostu przeszłam do konkretów 😊
Z kuchenki do piekarnika – czyli omlet kombinowany
Pierwszy przepis, jaki przygotowałam, to omlet ziołowy z parmezanem. To taka wersja, gdzie najpierw smażymy omlet na patelni, a później zapiekamy chwilę w piekarniku.
Zaprezentuję Wam dwie wersje. W jednej jajka ubijane są w całości, a w drugiej osobno białka. Z pewnością nie będziecie mieli problemu z rozpoznaniem, która jest która 😊 Wersja z ubitym osobno białkiem jest bardziej puszysta i trudniejsza do przewrócenia na patelni. Zobaczymy, jak mój DIAMOND sobie z tym poradzi 😉
Składniki:
3 jajka
3 łyżki śmietanki 12%
¼ łyżeczki suszonej pietruszki
¼ łyżeczki suszonej bazylii
1 łyżka siekanego szczypiorku lub cebulki
1 szczypta soli i pieprzu
1 ½ łyżki tartego parmezanu
Jajka ubijam chwilę ręcznym mikserem, dodaję śmietankę, zioła sól i pieprz, ponownie miksuję.
W tym momencie zwykle pojawia się informacja, że na patelni rozgrzewamy trochę masła, ale zrezygnowałam licząc, że patelnia wywiąże się z obietnicy smażenia bez tłuszczu 😉.
Wylewam jajka na rozgrzaną patelnię i smażę, aż się zetną. Przewracam omlet (zrobiłam to bez najmniejszych problemów, nic nie przywarło!), posypuję 1 łyżką parmezanu i wstawiam do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika.
W tym momencie odpinana rączka patelni stała się ogromną zaletą. Nie musiałam brudzić dodatkowego naczynia, ani ryzykować ewentualnego uszkodzenia omletu w trakcie przekładania na blaszkę 😊 Bardzo mi się to spodobało, tym bardziej, że odpinanie rączki jest dziecinnie proste i wygodne. Duży plus.
Omlet zapiekam około 10 minut, następnie składam go na pół, układam na talerzu, posypuję resztą parmezanu i dekoruję zieleniną. Serwuję gorący z ulubionymi warzywami 😊
Również z wersją z osobno ubijanymi białkami nie było problemu. Omlet „odszedł” od patelni bez problemów.
Drugi przepis jest na słodko, bo wiadomo 😉
Przygotowałam placuszki z kaszą manną na kwaśnej śmietanie i ponownie usmażyłam je bez dodatkowego tłuszczu.
Składniki:
3 jajka
150 g kwaśnej śmietany 12%
6 czubatych łyżek kaszy manny
80 g masła
2 łyżki ksylitolu lub cukru
1 łyżka cukru waniliowego
Skórka otarta z 1 cytryny
1 szczypta soli
Miękkie masło ucieram z ksylitolem, cukrem waniliowym, skórką z cytryny i szczyptą soli na puszystą masę. Dodaję żółtka cały czas ucierając. Następnie dodaję kaszę mannę i kwaśną śmietanę i całość krótko miksuję.
Białka ubijam na sztywną pianę, dodaję do masy i delikatnie mieszam łopatką.
Rozgrzewam patelnię i nakładam do jednej łyżce ciasta, smażę, aż placuszki zrobią się rumiane.
Patelnia tytanowa ma świetne właściwości kumulujące ciepło, dlatego polecam zmniejszenie ognia lub mocy kuchenki. Na początku trzeba uważać, aby nie spalić placuszków.
To przekłada się oczywiście na oszczędność prądu. W dzisiejszych czasach to argument, obok którego trudno przejść obojętnie.
Placuszki podaję z ulubionymi dodatkami – owocami, bitą śmietaną, miodem, czekoladą… Zaoszczędziłam trochę kalorii na smażeniu bez tłuszczu, więc mogę sobie pozwolić na małe szaleństwo 😉
Myślę, że to nie ostatni przepis z tą patelnią. Mam już kolejne pomysły w głowie i z pewnością dam Wam o tym znać 😊
Czas na podsumowanie – czy lubię mój Woll Diamond?
Znalazłam bardzo wiele zalet patelni tytanowej.
+
Łatwość czyszczenia, odpinana rączka, nieprzywierająca powierzchnia, kumulowanie ciepła i tym samym oszczędność energii, estetyka, patelnia jest też idealnie płaska i można ją faktycznie pokochać od pierwszego użycia.
A z drobnych minusów, których się doszukałam, bo jestem czepialska to:
–
Brak tłumaczenia załączonej książeczki na język polski – są tam ciekawe informacje dla użytkownika.
Patelnia jest ciężka, ale zapewne inaczej się nie ta przy takiej technologii 😉 Zatem trzeba się po prostu przyzwyczaić i ćwiczyć rączki. I ostatnia rzecz to cena, która w pierwszym kontakcie może wydawać się wysoka. Niemniej, jeśli patelnia miałaby mi służyć wiele lat, jak zapewnia producent, to zakup z pewnością będzie się opłacał.
Ponieważ dopiero co się zaprzyjaźniłam z moją patelnią, to będę Was informować z upływem czasu, czy nadal się lubimy 😉
Artykuł sponsorowany
2 komentarze
interpres
Reasumując: Warto!
Karolina
Tak myślę, używam od miesiąca i do tej pory znalazłam wiele zalet 🙂 Polecam 🙂