Deser malinowy z dodatkiem czekolady
Kiedy za oknem pojawia się słońce i robi się cieplej, nabieramy ochoty na coś owocowego, chłodnego, trochę lżejszego…
Wtedy przypominają mi się różnego rodzaju galaretki, ptasie mleczka, musy, budynie na zimno, które zajadaliśmy jako dzieciaki 😊
Dlatego z sentymentem połączyłam to i owo i powstał deser malinowy z dodatkiem czekolady. Z pewnością wyglądałby ładniej ze świeżymi malinami, ale nasze jeszcze nie urosły (jest początek maja), a te z odległych krajów nie za bardzo do mnie przemawiają 😊
Deser nie jest duży – mieści się w 20 cm, niewysokiej foremce na babkę, zatem jeśli potrzebujecie większej ilości, to proponuję zrobić podwójną porcję.
Składniki:
1 ½ galaretki malinowej
400 ml wody
150 g malin
200 g jogurtu naturalnego
1 czekolada
50 g masła
50 ml śmietanki 30%
3 garście płatków kukurydzianych lub rozkruszonych biszkoptów
½ galaretki malinowej rozpuszczam w 200 ml gorącej wody i odstawiam do przestygnięcia.
W foremce na babkę (metalowej lub silikonowej) układam na dnie maliny i zalewam przestygniętą galaretką. Odstawiam do całkowitego zastygnięcia do lodówki.
1 galaretkę rozpuszczam w 200 ml gorącej wody i odstawiam do ostygnięcia.
Kiedy galaretka jest zimna dodaję do niej jogurt i dokładnie mieszam. Masę wylewam delikatnie na zastygniętą galaretkę. Całość ponownie odstawiam do lodówki do zastygnięcia.
Czekoladę i masło rozpuszczam w kąpieli wodnej. Zestawiam z kąpieli i dodaję śmietankę. Mieszam i odstawiam do ostygnięcia.
Przestygniętą czekoladę wylewam na zastygniętą masę malinową i posypuję płatkami kukurydzianymi lub biszkoptami.
Wstawiam (najlepiej na całą noc) do lodówki.
Zwrot „do zastygnięcia” pojawił się tu chyba ze 100 razy 😊 Ale to w sumie ważne, żeby warstwy się nie zmieszały.
Żeby łatwo wyciągnąć deser, wkładam foremkę na chwilę do gorącej wody. Następnie przykładam do blaszki talerz i obracam. Deser sprawnie wyskoczy z foremki.
Gotowe, zatem można przystąpić do zajadania 😊
Smacznego 😊
2 komentarze
Konesso
Deser wygląda naprawdę pięknie! Idealny niczym Panna Cotta 🙂
Karolina
Bardzo dziękuję 🙂 Trochę trzeba czekać na kolejne warstwy, ale myślę, że warto 🙂