Wiosenny optymizm, czyli „teraz rowerowo zawojuję świat”
Taki wiosenny optymizm wykazywałam w kwietniu. Pogoda nie rozpieszczała, a my wybraliśmy się na Pomorze. Właściwie można powiedzieć, że z wiosny to niewiele można było dostrzec. Było zimno, wietrznie, deszczowo, przeraźliwie zimno i przeraźliwie wietrznie 😉
Ale miałam cel – bo przecież mam rower i wszystkie szosy moje 😊
Wybraliśmy Poddąbie (okolice Ustki). Przepiękna i malownicza okolica. Ponieważ urodziłam się na Pomorzu Środkowym, to trochę czułam się jak w domu – pagórki, lasy, morze…
A rowerowo? A rowerowo to chyba wszystkie emocje na raz – nakręcenie, zdziwienie, trochę rozczarowanie, „sprowadzenie na ziemię”
Nakręcenie- bo pierwszy dzień trafiła się ładna pogoda, chyba na zachętę i dla zmyłki, więc góra optymizmu.
Zdziwienie – jakoś zabrakło mi instynktu, niby się wychowałam w niedalekich okolicach, ale jakoś zapomniałam, że tu nie jest płasko, że trzeba coś już nakręcić, a to początek mojego pierwszego sezonu na rowerze i wyszło, że „baba trochę kapeć” na tym rowerze 😉
Trochę rozczarowanie – bo okazało się, że kręgosłup nie daje zapomnieć o sobie nie tylko podczas biegania, ale nawet na rowerze, ech… ☹
Sprowadzenie na ziemię – zimno i wiatr to jednak nie są moi przyjaciele. Chyba nigdy w życiu nie miałam na sobie tyle warstw ciuchów!! 😉
Po przeanalizowaniu w głowie pewnych aspektów i „odpuszczeniu” udało się przejechać kilka fajnych tras i trochę kilometrów.
A co Wam szczególnie polecam?
Urokliwa jest trasa wokół jeziora Gardno. Nie zawsze nadaje się na „szosówkę”, dlatego fragmenty były „z buta”, ale dróżka wzdłuż jeziora była dobrze ubita i przepiękna. Trasa idealna na „cięższe” rowery.
Jeśli macie ochotę pojeździć po lesie, polecam trasę EuroVelo. Można odpocząć i zatracić się w cudownym nadmorskim klimacie 😊 Tu oczywiście potrzebny jest rower z solidniejszymi oponami niż moja kolarzówka, dlatego ja trasę EuroVelo zeszłam i zbiegałam 😉
Zjeździłam trochę asfaltów i ogólna ocena Pomorza wypada bardzo pozytywnie. Oczywiście najlepiej poza sezonem, bo mało aut, bezpieczniej i ogólnie bez tłumów. Polecam wszystkim, miłośnikom każdego rodzaju roweru, bo każdy może znaleźć coś dla siebie, bezsprzecznie.
I oczywiście musi pojawić się aspekt słodko-kulinarny. Na każdej wyprawie towarzyszyły mi Krówki Usteckie, które podbiły moje serce. Generalnie bardzo lubię krówki, ale te są wyjątkowe i inne niż wszystkie.
Tak mi zasmakowały, że postanowiłam zrobić je również w domu, kiedy do Ustki daleko 😉
Koniecznie wypróbujcie przepis, krówki z mlekiem w proszku są po prostu rewelacyjne.