Rogale Marcińskie
Zbliża się 11 listopada… w poznańskich cukierniach pojawiają się rogale marcińskie – z certyfikatem, bez certyfikatu, większe, mniejsze, pyszne i mniej pyszne.
Ponieważ już od ponad 30 lat mieszkam w Poznaniu, to musiałam upiec rogale w mojej „słodkosentymentowej” kuchni 🙂
Są rewelacyjne, przepyszne, uzależniające… Jeśli znacie jeszcze jakieś określenia na pyszności, to z pewnością będą pasować do tych rogali. Tak, wiem, są czasochłonne, wymagają cierpliwości, ale gwarantuję Wam, że nie taki diabeł straszny, a smak wynagrodzi wszystkie trudy. Zaopatrzcie się w biały mak, a resztę składników z pewnością znajdziecie w swojej kuchni 🙂
Ułatwieniem jest fakt, że zarówno farsz, jak i ciasto można przygotować dzień wcześniej i zostawić na noc w lodówce.
Moje Rogale Marcińskie nie są certyfikowane, więc pozwoliłam sobie na wiele swobody (inspiracji szukałam też na stronie artkulinaria.pl oraz poznan.naszemiasto.pl). Zrobiłam tak, żeby było smacznie. Poniżej podaję przepis na 15 sporych, długich na około 10 cm rogali 🙂
Uwaga: szklanka 200 ml
Składniki na farsz:
2,5 szklanki białego maku
¼ szklanki siekanych orzechów
1 szklanka mielonych migdałów
60 g masła
½ szklanki cukru
2 łyżki miodu
2 jajka
120 g biszkoptów
Rodzynki
½ łyżeczki esencji migdałowej
1 garść skórki pomarańczowej
100 g masy marcepanowej (można pominąć rogale będą mniej słodkie 🙂 )
Przygotowanie:
Mak należy wypłukać i zalać wrzącą wodą, około 1 cm ponad stan maku. Następnie gotować na małym ogniu przez pół godziny, mieszając co jakiś czas. Mak należy odsączyć na sitku i przemielić dwa razy.
Masło roztapiam w garnku, dodaję miód, cukier, rodzynki, migdały, orzechy, esencję migdałową i skórkę pomarańczową oraz ewentualnie masę marcepanową. Mieszam dokładnie, a następnie dosypuję mak i całą masę smażę około 10 minut. Często mieszam, żeby nie dopuścić do przypalenia się maku.
Masę odstawiam do wystygnięcia. Do chłodnej masy dodaję po jednym jajku dokładnie mieszając, a następnie pokruszone biszkopty. Ponownie mieszam i masa na rogale jest gotowa.
Składniki na ciasto:
20 g drożdży
1 szklanka mleka
¼ szklanki cukru
1 jajko
1 żółtko
500 g mąki tortowej lub typ 500
60 g masła
1 szczypta soli
Dodatkowo 250 g mocno schłodzonego (a nawet zmrożonego) masła
Przygotowanie:
Drożdże kruszę do miseczki, dodaję ½ łyżeczki cukru i ½ łyżeczki mąki, zalewam odrobiną ciepłego mleka i dokładnie rozprowadzam. Rozczyn przykrywam i odstawiam na około 20 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie jajko i żółtko ubijam z cukrem na puszystą masę.
Masło roztapiam, a mleko podgrzewam (musi być lekko ciepłe).
Mąkę wsypuję do miski, dodaję sól, drożdże, ubite jajka i mleko. Delikatnie mieszam, dodaję połowę roztopionego masła, lekko zagniatam, a na koniec dodaję drugą część roztopionego masła. Zagniatam ciasto do uzyskania jednolitej konsystencji (wyrabiałam mikserem około 12 minut) i odstawiam na 50 minut do wyrośnięcia, pod przykryciem.
Kiedy ciasto wyrośnie, zbijam je pięścią. W ten sposób je odgazowuję. Ciasto rozwałkowuję na prostokąt grubości 1 cm i na 2/3 powierzchni ciasta trę 1/3 porcji zimnego masła. Ciasto składam na 3, jak oficjalny list. Zaczynając od tej części, na której nie ma masła.
Cały proces powtarzam, to znaczy ponownie rozwałkowuję ciasto (ciasto z masłem w środku wałkuję delikatnie, nie dociskam za mocno, żeby masło nie wbiło się w ciasto, tylko się z nim rozwałkowało. To trochę trwa, ale warto, zapewniam 🙂 ), trę 1/3 porcji masła i składam na 3. Ponownie rozwałkowuję ciasto i składam na 3 bez masła.
Tak zwinięte ciasto wkładam do lodówki na 60 minut. Po tym czasie wyciągam ciasto z lodówki, rozwałkowuję znowu na grubość 1 cm, trę ostatnią porcję masła, składam na 3, ponownie rozwałkowuję i składam na 3 bez masła. Ciasto wkładam do lodówki ponownie na 60 minut.
Po tym czasie wyciągam ciasto z lodówki, rozwałkowuję i składam na 3 bez masła. Ciasto wędruje po raz ostatni do lodówki na 90 minut (ciasto możecie też zostawić w lodówce na całą noc, ale dokładnie owińcie je folią, żeby nie wysychało).
Przygotowane ciasto rozwałkowuję na prostokąt o grubości 5 mm. Prostokąt tnę na trójkąty, na trójkątach układam masę makową w dwóch rozchodzących się przy podstawie trójkąta paskach (zrobiłam to przy pomocy rękawa cukierniczego, tak jest najwygodniej). Podstawę trójkąta zawijam na 3 cm, nacinam środek i teraz mogę zwijać do końca (więcej, jak zwijać rogale https://www.youtube.com/watch?v=SpENdiBUcvM).
Gotowe rogale układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywam ściereczką i odstawiam na 40 minut do wyrośnięcia. Następnie smaruję rogale białkiem, które pozostało mi z ciasta, wymieszanym z odrobiną mleka. Rogale wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 – 25 minut, aż się mocno zarumienią.
Jeszcze lekko ciepłe rogale marcińskie smaruję lukrem (na 1 łyżkę cukru pudru 1 łyżka wody) i posypuję siekanymi orzechami i opcjonalnie skórką pomarańczową.
Zajadaliśmy od razu, trudno się powstrzymać przy takich zapachach i widokach 🙂
Rogale marcińskie gotowe. Smacznego 🙂
8 komentarzy
Marcepanowa kuchnia
Pysznie wyglądają te rogaliki 🙂
Karolina
Bardzo dziękuję. 🙂 Robiłam już dwa razy w tym roku i wciąż nie możemy się najeść 🙂
Angela
jestem w procesie robienia, poraz pierwszy w zyciu. ciekawa jestem bardzo efektu koncowego i smaku. nie moge sie doczekac!
Karolina
🙂 To ja też jestem ogromnie ciekawa 🙂 Myślę, że będzie przepysznie 🙂 Proszę koniecznie się pochwalić efektem 🙂 Pozdrawiam
Julita
Czy po pierwszym i drugim wtarciu masła ciasto zostawiam na blacie?, Do lodówki wkładam po rozwałkowaniu bez masła dopiero?
Karolina
Po wtarciu masła ciasto idzie do lodówki 🙂 Jak leżakuje, to zawsze w lodówce 🙂
Kate
Ile rogali wychodzi?
Karolina
15-20 sztuk. W zależności od wielkości 🙂